Podczas naszej vanlife’owej przygody na Warmii i Mazurach miałam okazję być szefem kuchni w naszym mobilnym domku, bo uwielbiam gotowanie, eksperymentowanie z nowymi smakami i dzielenie się nimi z innymi. Ale czasem trzeba zrobić sobie przerwę od gotowania, prawda?
Podróżowanie to świetna okazja, żeby poznać nowych ludzi, ich historie, zobaczyć ciekawe miejsca i oczywiście spróbować regionalnych potraw! Dlatego dzisiaj przedstawiam kilka restauracji na Warmii i Mazurach, które nas zachwyciły i które z czystym sumieniem możemy polecić Tobie.
Do tej pory udało nam się zahaczyć o cztery restauracje regionalne w różnych zakątkach regionu Warmii i Mazur. Oczywiście, nasze odkrycia kulinarne na tym się nie kończą, bo z każdą kolejną wizytą w tym regionie na pewno znajdziemy nowe perełki i będziemy dodawać je do tego artykułu.
1. Łabędzi Ostrów – restauracja regionalna w Pięknej Górze obok Giżycka
Restauracja „Łabędzi Ostrów” w Pięknej Górze, koło Giżycka, to świetnie położone miejsce tuż nad jeziorem Kisajno. Znajduje się na terenie ośrodka wypoczynkowego o tej samej nazwie. Są tutaj drewniane domki, mała przystań i plaża. A obiad można zjeść na tarasie widokowym, który jest otoczony drzewami.
Postanowiliśmy przetestować danie, które przyniosło restauracji zwycięstwo w konkursie na najlepsze danie regionalne w 2016 roku – plińce z pomoćką, czyli placki ziemniaczane z boczkiem i mieszanką twarogu i śmietany. Do tego zamówiliśmy dzyndzałki z mięsem i skrzeczkami czyli pierogi z okrasą.
Efekt? Palce lizać! Plińce idealnie usmażone, a dzyndzałki z farszem mięsnym, prawdopodobnie ugotowanym wcześniej w rosole, były strzałem w dziesiątkę. Do tego mrożona kawa i piwo smakowe 0%. Całość rachunku wyniosła 93 zł, co uznaliśmy za bardzo fair. Jedyny minus – na dania czekaliśmy godzinę.
I na koniec ważna informacja dla tych, którzy przyjadą samochodem – parking dla klientów spoza ośrodka jest płatny, ale jeśli pokażecie ochroniarzowi paragon z restauracji, opłata zostanie anulowana.
2. Gościniec Ryński Młyn – restauracja regionalna w Rynie
Spontaniczne wypady mają to do siebie, że często okazują się jednymi z najlepszych. Tak było i tym razem. Ryn, małe mazurskie miasteczko, nie było w naszych planach, ale jakoś tak się złożyło, że spędziliśmy tam całą sobotę, kąpiąc się w krystalicznie czystym jeziorze Ołów i zwiedzając miejscowy zamek.
Podczas spaceru natknęliśmy się na sklepik z regionalnymi przysmakami Smaki Mazur. Sklep okazał się częścią Gościńca Ryński Młyn, obok którego mieściła się restauracja regionalna z zachęcającym wystrojem. Zdecydowaliśmy się zatem na obiad.
Na moim talerzu wylądowała sielawa z patelni z frytkami i kapustą kiszoną, Dawid natomiast wybrał babkę ziemniaczaną, popularne danie w tym regionie i, co ciekawe, jedno z ulubionych dań Dawida, które często robimy w domu. Byłam więc bardzo ciekawa, jak oceni tę restauracyjną wersję. Zamówiliśmy też litr lemoniady cytrynowej i na deser sękacz z konfiturą i borówkami.
Wrażenia? Znakomite! Sielawa była idealnie usmażona, frytki świeże, babka chrupiąca na zewnątrz i miękka w środku. Lemoniada? Najlepsza, jaką do tej pory piliśmy. A sękacz z owocowymi dodatkami? Po prostu rozpływał się w ustach. Było to naprawdę udane zakończenie dnia w Rynie. Za całość zapłaciliśmy 119 zł, co naszym zdaniem było bardzo uczciwą ceną.
3. Gospoda Warmińska – restauracja regionalna w miejscowości Butryny
Vanlife na Mazurach zawsze brzmi jak dobry pomysł, ale nawet w takiej wyprawie przydają się chwile luksusu. Akurat podczas naszej wyprawy wypadała 10. rocznica naszego związku, 6. zaręczyn i 4. ślubu, więc postanowiliśmy spędzić dwie noce na glampingu, czyli luksusowej wersji campingu.
Razem z przyjaciółmi wynajęliśmy dwa świetnie urządzone namioty Kaluna Glamp Jungle w Swaderkach, a właścicielki tego urokliwego miejsca poleciły nam na obiad pobliską Gospodę Warmińską w Butrynach.
Wybraliśmy stolik na dworze. Miła kelnerka przyniosła nam papierowe menu z ołówkami. Ku naszemu zaskoczeniu, na odwrocie menu była gra „Państwa i miasta”, która, jak się okazało, była świetnym pomysłem na umilenie czasu oczekiwania na jedzenie.
Zamówiliśmy zupę karmuszkę, której bezskutecznie poszukiwaliśmy w poprzednich restauracjach, ja zdecydowałam się kolejny raz na dzyndzałki z mięsnym farszem i skrzeczkami, a Dawid wybrał schabowego. Nasi przyjaciele zamówili sandacza i pierogi ruskie. Do tego popijaliśmy wodę z owocami i regionalne piwka.
Każde danie było przepyszne, a gra w „Państwa i miasta” spowodowała, że czas oczekiwania na obiad minął nam szybko i wesoło. Gra, choć wydawała się prosta, przysporzyła nam sporo śmiechu i emocji, głównie z powodu różnic w zasadach, które każdy z nas pamiętał trochę inaczej.
Ostatecznie ustaliliśmy własne zasady i gra mogła trwać. Nie zdążyliśmy jej dokończyć przed przybyciem jedzenia, więc zostaliśmy trochę dłużej, aby rozstrzygnąć, kto wygrał. Okazało się, że to ja! 🙂
Podsumowując, Gospoda Warmińska to miejsce, które warto odwiedzić zarówno dla smacznych dań regionalnych, oraz by przypomnieć sobie czasy dzieciństwa. Polecamy tylko ustalenie zasad gry, zanim zaczniecie, żeby uniknąć śmiesznych dyskusji w trakcie. Rachunek wyniósł nas 133 zł, więc trochę drożej niż w poprzednich restauracjach.
4. Cudne Manowce – restauracja regionalna w Olsztynie
Cudne Manowce to miejsce, które warto odwiedzić przy okazji przyjazdu do Olsztyna. To jedna z najbardziej znanych i wielokrotnie nagradzanych restauracji na Warmii i Mazurach.
Nasza wizyta przypadła na weekend, kiedy to po spacerze po mieście, akurat przed ulewą, udało nam się dostać do środka. Nie mieliśmy rezerwacji, co okazało się błędem, bo musieliśmy czekać na wolny stolik.
Na szczęście byliśmy pierwsi w kolejce, ale tuż za nami przyszło więcej osób bez rezerwacji. Miejsce jest bardzo popularne, co świadczy o jego renomie, więc zdecydowanie polecamy zrobić rezerwację wcześniej.
Wystrój restauracji od razu zrobił na nas duże wrażenie. Oryginalne meble i ciekawe dodatki sprawiły, że byliśmy jeszcze bardziej podekscytowani degustacją dań. Kiedy w końcu zwolnił się stolik na piętrze, kelnerka przyniosła nam pięknie zdobione menu.
Postanowiliśmy się nie ograniczać i zamówiliśmy dwie przystawki: podpłomyki warmińskie i maść czarownic do latania. Ta ostatnia to rodzaj smalcu do chleba, podawanego z ogórkami kiszonymi.
Historia tej maści jest intrygująca, ponieważ w przeszłości zawierała zioła halucynogenne, co prawdopodobnie wyjaśnia „latanie”, które czarownice miały odczuwać po spożyciu tej maści. Obecnie, podobnie jak w przeszłości, maść jest robiona na bazie tłuszczu gęsiego, ale już nie ma w sobie właściwości halucynogennych – a szkoda 😆
Na danie główne zamówiliśmy dzyndzałki z mięsem i pierogi z mięsem jelenia. Do picia wybraliśmy lemoniadę konopną i lemoniadę na bazie zielonej herbaty. Wszystko było przepyszne! Dzyndzałki były fajnie zawinięte i mega konkretne, bo w środku były mięsne klopsiki.
Dawid stwierdził, że pierogi z mięsem z jelenia były najlepszym daniem, jakie jadł podczas całej naszej wyprawy. Byliśmy bardzo zadowoleni z wizyty w Cudnych Manowcach. A jeśli chodzi o ceny, to za całość zapłaciliśmy 170 zł, co uznaliśmy za przyzwoite, biorąc pod uwagę jakość i ilość serwowanych potraw.
Restauracje warmińsko-mazurskie – gdzie dobrze zjesz
Odkrywanie regionalnych restauracji to prawdziwa przygoda dla podniebienia, zwłaszcza gdy każda z nich zaskakuje nie tylko smakiem potraw, ale i oryginalnym wystrojem czy ciekawymi dodatkami, takimi jak gra „Państwa i miasta”. I choć cena może być różna, to jedno jest pewne – wartość smaku i doświadczenia jest bezcenna!
Będziemy uzupełniać ten artykuł o kolejne restauracje regionalne, które odkryjemy w kolejnych podróżach po województwie warmińsko-mazurskim, więc śledź naszą stronę, aby być na bieżąco z naszymi kulinarnymi przygodami!
Jeśli jesteś ciekawy, jakie jeszcze regionalne potrawy Warmii i Mazur można spróbować, zapraszamy do przeczytania naszego wpisu na ten temat: