Podróż autostopem to jedna, wielka przygoda! Nigdy nie wiesz co się za chwilę wydarzy, jaka osoba się zatrzyma by Ci pomóc i gdzie na koniec dnia wylądujesz. Totalny spontan!
Dzisiaj opowiem Wam o ludziach, którzy postanowili nam bezinteresownie pomóc. Wiele razy okazało się, że zrobili dla nas więcej niż moglibyśmy oczekiwać. I to jest piękno autostopu!
Koniecznie sprawdź jak wygląda autostop w Europie i jakich kierowców możesz spotkać na swojej drodze 🙂
Autostop w Europie: Dania
Trasa Gerlev – Aalborg
Moja przygoda z autostopem rozpoczęła się w Danii. Byłam na wymianie studenckiej i nie znałam wtedy Dawida. Z powodu drogich biletów autobusowych, postanowiłam szukać alternatyw. Wtedy do głowy wpadł mi autostop.
Pewnego dnia, postanowiłyśmy z 4 koleżankami, że wyjedziemy z naszej szkoły w Gerlev na weekend do miasta Aalborg. Podzieliłyśmy się na dwie grupy, ja jechałam w parze, a reszta dziewczyn w trójkę. Trasa liczyła 323 kilometry. To była moja pierwsza tak długa podróż autostopem.
Po kilku godzinach jazdy utknęłyśmy pod jedną z fast-foodowych restauracji na trasie. Stałyśmy tam ok. godziny, zanim zatrzymał się Pan w bardzo eleganckim samochodzie. Był naszym wybawieniem! W Danii był późny listopad, a to nie jest najlepszy termin do łapania stopa. Jest zimno i strasznie wieje – jak to na wyspach.
Przemarznięte, wsiadłyśmy do auta i zaczęliśmy rozmowę. W Danii praktycznie każdy mówi po angielsku, więc nigdy nie miałyśmy problemu, żeby się dogadać. Kierowca zaczął nas wypytywać: skąd jesteśmy, co robimy w Danii, dokąd jedziemy – takie standardowe pytania. Powiedziałyśmy, że jedziemy do Aalborga na weekend i że wracamy w niedzielę.
Nagle Pan kierowca powiedział nam, że musi gdzieś zadzwonić. Wybrał numer na swoim wypasionym panelu i zaczął rozmawiać przez zestaw głośnomówiący z jakąś kobietą. Dyskusja była w języku duńskim, jednak cały czas miałyśmy wrażenie, że opowiada o nas i o tym, gdzie jedziemy. Po kilku minutach zakończył rozmowę i wytłumaczył nam o co chodzi.
Okazało się, że Pan jest właścicielem przedsiębiorstwa, które zajmuje się transportem ryb pomiędzy wyspami w Danii. Zadzwonił do centrali firmy, by dowiedzieć się czy któryś z kierowców tira jest aktualnie gdzieś blisko nas w trasie do Aalborga. Okazało się, że jeden z pracowników jest w pobliżu.
Nasz kierowca polecił mu zatrzymanie się na trasie. Miał czekać, aż właściciel firmy podwiezie nas do niego, by zabrał nas w dalszą podróż do Aalborga! Byłyśmy w szoku! Kierowca tira zawiózł nas praktycznie pod dom znajomej, do której jechałyśmy.
Mało tego! Kierowca tira powiedział nam, że jego zmiennik w niedziele rusza z powrotnym transportem do Kopenhagi (Gerlev jest po drodze) i że możemy się z nim zabrać. Dał nam numer do siebie i dogadał się ze swoim kolegą. W niedzielę kierowca przyjechał w umówione miejsce i przewiózł mnie i kumpelę przez całą trasę 323 kilometrów do miasta Slagelse, z którego miałyśmy tylko 6 kilometrów do naszej szkoły. To było niesamowite! Tej historii nie zapomnę do końca życia 🙂
Autostop w Europie: Czechy
Trasa Poznań – Budapeszt
To był nasz drugi Wyścig Autostopem. Razem z Dawidem jechaliśmy do Budapesztu i byliśmy w połowie trasy gdzieś w Czechach. Już nawet nie pamiętam gdzie. Trafiliśmy do jakieś małego miasteczka. Kierowca wysadził nas pod marketem, więc wskoczyliśmy szybko kupić coś na przegryzkę. Potem znaleźliśmy na mapie stację benzynową na wylotówce i ruszyliśmy na spacer z bagażami.
Po drodze spotkaliśmy inną parę z Wyścigu i postanowiliśmy iść razem. Spotkani autostopowicze powiedzieli nam, że ich znajomi (dwie pary) są na tej stacji, na którą my szliśmy i próbują coś złapać już jakiś czas. To nie był dobry znak, ponieważ na drodze obowiązuje niepisana zasada między autostopowiczami. Ten kto był pierwszy w danym miejscu, ten łapie stopa pierwszy. W tym wypadku, my byśmy byli 3-4 w kolejce. Niedobrze. W takiej sytuacji zazwyczaj szukamy innej miejscówki do łapania stopa.
Kierowaliśmy się na Wiedeń, a to była jedyna stacja benzynowa w pobliżu na trasie do austriackiej stolicy. Postanowiliśmy iść na stację i zobaczyć jak to wygląda na miejscu. Gdy tam doszliśmy, okazało się, że jeden chłopak właśnie złapał stopa. Kierowca z Polski, który prowadził sporego busa, zgodził się zabrać dwie pary. Jednak w swoim aucie miał więcej miejsc– w sumie 9 siedzeń.
Postanowiliśmy zapytać czy nas też mógłby wziąć. Pan się zgodził od razu i zabrał też parę, która szła z nami na tę stację. Zabrał całą naszą ósemkę! Okazało się, że bardzo się śpieszy do Wiednia. Jednak mimo wszystko, postanowił trochę zboczyć z kursu, by wysadzić nas na największej stacji benzynowej, która znajduje się na trasie w kierunku Budapesztu. Gdy byliśmy we Wiedniu, ktoś co chwilę do niego wydzwaniał z pytaniami gdzie jest, bo już był spóźniony. A on tylko odpowiadał, że są korki w mieście i niedługo będzie 😀 Złoty człowiek ❤️
Autostop w Europie: Włochy
Trasa Poznań – Makarska
To był nasz drugi dzień podróży w Wyścigu Autostopem. Tym razem jechaliśmy do Makarskiej w Chorwacji. Staliśmy w Trieście na parkingu przy zatoce, praktycznie w centrum. Tutaj wysadziło nas polskie małżeństwo, które zabrało nas z przedmieść. Kto jeździ autostopem, ten wie że wjechanie do centrum miasta na trasie to najgorszy pomysł, ponieważ ciężko się wtedy wydostać na wylotówkę bez znajomości danej miejscowości.
No niestety, czasami się tak zdarza, gdy zaufasz kierowcy, który mówi, że wie, gdzie jest dobre miejsce do złapania kolejnego stopa 😉 Często okazuje się wtedy, że pomimo dobrych chęci, taka osoba nie ma pojęcia o autostopie. No cóż, takie sytuacje trzeba wliczyć w ryzyko.
Widoki w Trieście były przepiękne, jednak nie mieliśmy czasu się nimi cieszyć. Chcieliśmy jak najszybciej się stamtąd wydostać, by jeszcze tego samego dnia dojechać do Makarskiej. Do pokonania zostało nam 534km.
Byłam w nienajlepszym humorze (delikatnie mówiąc 😅), ponieważ wcześniej staliśmy kilka godzin na stacji benzynowej pod Triestem, by teraz być w jego samym centrum… Dawid sprawdził na mapie, w którą stronę powinniśmy iść i ruszyliśmy przed siebie.
Okazało się, że z miejsca, w którym byliśmy jest kilka kilometrów prostej drogi na wylotówkę z miasta. Wzięliśmy plecaki, namiot i ruszyliśmy przed siebie. Humory nam nie dopisywały, bo w międzyczasie zdążyliśmy się pokłócić 😜
Szliśmy już kilkadziesiąt minut wzdłuż drogi, którą co jakiś czas jechał samochód. Nigdzie nie było dobrego miejsca, by potencjalne auto mogło się zatrzymać i nas zabrać, ponieważ chodnik częściowo zajmowały zaparkowane samochody, a nas było ledwo widać z ulicy. W końcu, w akcie desperacji, postanowiłam, że idąc do przodu, będę machać rękoma na przejeżdżające co jakiś czas auta i będę liczyć na łut szczęścia.
Ku mojemu zdziwieniu po kilku minutach zatrzymało się małe włoskie Cinquecento. W środku siedział nasz wybawca: bardzo wysoki i szczupły Włoch w okolicach pięćdziesiątki, który ledwo się mieścił w tym aucie. Bez wahania zaprosił nas do środka. Ledwo zapakowaliśmy się z naszymi bagażami do tego malutkiego samochodu.
Pan kierowca znał kilka podstawowych słów po angielsku, które wplatał w swój włoski. Do tego żywiołowo gestykulował – typowy Włoch! Mimo, że praktycznie nie rozumieliśmy co do nas mówi (a nawijał cały czas), to był tak pozytywny, że humory nam wróciły od razu i w jednej chwili zapomnieliśmy o naszym problematycznym poranku na przedmieściach i w centrum Triestu.
Żałuję tylko, że nie zrobiliśmy zdjęcia, bo musieliśmy wyglądać komicznie w tym malutkim Cinquecento – 3 dorosłe osoby, dwa duże plecaki i okrągły namiot samorozkładający się 😀 Pan Włoch przewiózł nas przez granicę ze Słowenią i wysadził na stacji benzynowej.
Wyścig Autostopem Poznań – Makarska
Z bagażami na mecie wyścigu ok. 4:00 rano 😀
Autostop w Europie: Chorwacja
Trasa Poznań – Makarska
Po przygodach z włoskim Cinquecento, kolejnym kierowcą, który nas zabrał, był młody Chorwat. Okazało się, że jest reprezentantem Chorwacji w bobsleju. Jechaliśmy z nim dość krótko, ale było bardzo pozytywnie i śmiesznie. Wysadził nas w miejscowości Rijeka. To było idealne miejsce – duży parking, stacja benzynowa, kilka restauracji i widok na wyspę Krk. Zrobiliśmy sobie przerwę na obiad i zaczęliśmy przyglądać się zaparkowanym autom. Namierzyliśmy dużego vana. Postanowiliśmy poczekać na kierowcę busa, by zapytać, w którą stronę jedzie i czy mógłby nas zabrać ze sobą.
W międzyczasie poznaliśmy kilka osób z wyścigu. W końcu kierowca vana pojawił się przy aucie by ruszyć dalej w drogę. Podeszłam do niego i zapytałam o podwózkę, a on zgodził się od razu!
Okazało się, że jedna z par, którą poznaliśmy na parkingu też jedzie z nami. Wsiedliśmy w czwórkę i zaczęliśmy rozmowę. Okazało się, że Pan podróżuje razem z córką i jest trenerem windsurfingu. Opowiadał nam o swoim synu, który jechał na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro jako reprezentant Chorwacji właśnie w windsurfingu. To był naprawdę ciekawy dzień na poznawanie ludzi ze świata sportu tego bałkańskiego kraju 😀
Pan co chwilę częstował nas pomarańczami, ciasteczkami i innymi pysznościami. Mówił, że rok temu też zabierał Polaków z Wyścigu Autostopem (w całej Polsce w okolicach majówki jest kilkanaście wyścigów z różnych miast) i że dla niego to już tradycja i bardzo się cieszy, że może pomóc. Przejechaliśmy z nimi 290km w okolice Zadaru.
- Dowiedz się więcej na stronie Wyścig Autostopem
Autostop w Europie: Niemcy
Trasa Brema – Gerlev
Gdy byłam na wymianie studenckiej w Danii, pojechałam w jeszcze jedną długą trasę autostopem. Wraz z koleżanką wybrałyśmy się do Bremy, by odwiedzić znajomą. Do pokonania miałyśmy 489 kilometrów. Dotarłyśmy tam bez większych problemów. W Bremie spędziłyśmy kilka nocy, by w poniedziałek ruszyć w drogę powrotną (w szkole miałyśmy wolne).
Od początku natrafiłyśmy na spore problemy. Najpierw straciłyśmy kilka godzin, by wydostać się z Bremy. Na wylotówce nie było dobrego miejsca, by auta mogły zjechać. Jednak w końcu się udało! Już nie pamiętam z kim jechałyśmy. Jedyne co pamiętam, to że ta osoba jechała do Hamburga.
Kierowca powiedział, że zna świetne miejsce przy autostradzie i że nas tam wysadzi. Później okazało się, że kierowca wjechał do miasta, a to „świetne” miejsce, to był zwykły chodnik bez zatoczek, przy czteropasmowej ulicy w kierunku autostrady. Jak to w poniedziałek bywa, na ulicy były ogromne korki. Widząc to, zdałyśmy sobie sprawę, że będzie ciężko kogoś złapać na stopa w takich warunkach. Mimo wszystko, zaczęłyśmy iść przed siebie i machać kciukiem licząc, że ktoś zaprosi nas do auta.
Nagle zobaczyłyśmy, że jakiś kierowca zjeżdża szybkimi manewrami między autami z czwartego pasa na pierwszy obok chodnika. Okazało się, że chce nas zabrać! To był jakiś cud 😀 Zapytałyśmy Pana dlaczego postanowił zmienić swoje plany i podjechać do nas. A on tylko odpowiedział: „Kiedyś sam jeździłem autostopem. Widząc co się dzieje na drodze, wiedziałem, że będziecie miały problem, żeby się stąd wydostać. Dlatego po Was podjechałem.” Słysząc to, nie mogłyśmy uwierzyć w swoje szczęście i dobroć tego człowieka ❤️
- Przeczytaj też: Czy warto podróżować autostopem
Autostop w Europie – podsumowanie
Autostop w Europie czy gdziekolwiek indziej to wymagająca forma podróżowania. Jednak dla takich chwil jak te, które opisałam powyżej, warto się poświęcić i zobaczyć kogo los i Wszechświat postawi na Twojej drodze 🙂
Zdaję sobie sprawę, że w obecnych, dziwnych czasach, podróżowanie w ten sposób jest bardzo utrudnione, ale mam nadzieję, że sytuacja się wkrótce zmieni i więcej osób będzie mogło odkryć piękno autostopu ❤️